czwartek, 12 maja 2016

O grzechach słów kilka

SYNS to żywieniowe grzechy, które spowalniają utratę wagi lub wręcz powodują jej przyrost, jeśli się ich nie kontroluje, a jednocześnie są to elementy, które są nam potrzebne, by odżywianie ze Slimming World nie było męczarnią, jak typowe diety, a raczej sposobem na życie dopuszczające małe przyjemności w ograniczonej ilości. 
Często ludzie, z którymi rozmawiam o moim chudnięciu wątpią w możliwości i skuteczność odżywiania ze SW. Bo jak można chudnąć, jedząc duże ilości jedzenia, a do tego pozwalać sobie na bomby kaloryczne w postaci np. chałwy, czekolady czy ciastek? A otóż można. Ja oraz setki, a nawet tysiące innych osób, które trafiły do jednej z grup SW są tego dowodem. Od 11 tygodni nie bywam głodna, a jednak chudnę. I to sporo. Nadal jem słodycze. I mimo to chudnę. Różnica polega na tym, że ja kontroluję to, co jem i w jakiej ilości, a nie jedzenie, szczególnie słodycze, od których byłam uzależniona, kontroluje mnie. 
Wracając do podstaw: Free Food zapewnia nam uczucie sytości. Możemy produkty z tej grupy jeść, ile nam jest ich potrzeba; Healthy Extra A to produkty białkowe, niezbędne do prawidłowej pracy organizmu i które są dodatkiem do FF, należy więc je spożywać w wyznaczonej ilości; Healthy Extra B to zawierające błonnik pokarmy wspomagające trawienie, które również zjadamy w ograniczonej i odmierzonej ilości. Oraz Syns, produkty, które uprzyjemniają nam życie :-)
Lista syns jest praktycznie bez końca. Członkowie Slimming World mają dostęp do aplikacji, która pomaga wyliczyć ile dany produkt ma grzechów w jednej porcji, jeśli danego produktu nie ma w dostępnej wyszukiwarce. 
Niektóre pordukty na sklepowych półkach są w Polsce takie same, jak tu, w UK. Jednak mnóstwo jest innych, więc trudno mi jest wymienić podstawowe produkty i ich wartość w syns. Podam kilka, dla przykładu. Jeśli ktoś chciałby poznać wartość w syns jakiegoś produktu, to zapraszam do zostawiania komentarza z informacją o dokładnej nazwie produktu, wartości kcal/100g, ilości białka w 100g (protein), zwartości tłuszczu w 100g oraz ilości węglowodanów w 100g oraz wagę jednej porcji/sztuki. Z przyjemnością pomogę uzupełnić listę o polskie produkty.

McDonald's
Big Mac     25,5
Cheeseburger     15
Chicken McNuggets 1 sztuka     1,5
Frytki małe     8
Frytki średnie     11,5
Frytki duże     16,5
Hamburger     12,5
Lód w wafelku bez polewy     7,5
McFlurry Smarties     16
McFlurry Crunchie     16
Milkshake średni     19,5

Donner kebab 
mięso z surówką     12,5
mięso z surówką z majonezem w bułce     33,5

Burger King
Angus burger     29
Cheeseburger     15
Chicken Royale burger     28,5
Double cheeseburger     21,5
Frytki małe     7,5
Frytki średnie     9
Frytki duże     13
Onion rings 1 sztuka     2,5
Whopper     30,5

KFC
Mini strips 1 sztuka    3
Coleslaw     5,5
Frytki normalne     10,5
Frytki duże     13
Zinger burger     31
Udko 1 sztuka     6

Słodycze (1 sztuka jeśli nie podano wagi przy nazwie)
Skittles 18g     3,5
Skittles 55g     11
Werther's Original     1
Żelki, np. Haribo 25g     4,5
Twix 50g     12,5
Snickers 48g     12
Milky Way 21,5g     5
Mars 51g     11,5
Maltesers 37g     9,5
M&M's czekoladowe 45g     11
M&M's orzechy 45g     11,5
Kit Kat 2 paluszki     5,5
Aero 40g     11
Bounty 1 batonik     7
After Dinner 1 czekoladka miętowa     3

Pasztet drobiowy 25g     4,5
Pasta rybna 25g     2,5
Pasta z makreli 25g     4

Bułka tarta 25g 4,5
Proszek do pieczenia 1 płaska łyżeczka     0,5

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć znalezionych w internecie. Nie wiem, czy przedstawione lody są dostępne w Polsce. Można jednak orientacyjnie się przekonać ile mają w sobie grzechów podobne do polskich lody.





Owoce

Taki lunch zawsze mnie cieszy. Nie trzeba go szykować nie wiadomo ile czasu. Korzysta się z tego, co ma się akurat w domu. A że żyjąc wg SW ma się w domu ich dużo, to często na mój lunch szykuję sobie 


TYDZIEŃ 11

Minioną niedzielę spędziłam między innymi na porządkowaniu mojej szafy odzieżowej. Okazało się, że prawie połowa rzeczy, które nosiłam do tej pory nie nadaje się już do noszenia przeze mnie. Część z nich, tych, które do niedawna były jeszcze dobre, zwyczajnie na mnie wiszą i wyglądam w nich, jak w workach. Część ubrań, które nosiłam wieki temu, a przestałam nosić z wiadomego powodu, są teraz na mnie dobre, ale w raczej luźny sposób, niż dopasowany. Zostało mi naprawdę niewiele ciuchów, które są akurat na moją obecną sylwetkę. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy. Z drugiej jednak strony, martwi, że teraz już naprawdę muszę kupić choć trochę ubrań na swój obecny rozmiar. Na lato nie mam prawie nic. Nawet legginsy ze mnie zjeżdżają! 
Odkopałam w jakiejś walizce z ubraniami spakowanymi na bliżej (lub dalej) nieokreśloną przyszłość, między innymi spodnie, spódnice i jeansy. Kilka sztuk w rozmiarach ówcześnie dużo za małych. Jedne jeansy, gdy wyjęłam je z walizki, wydały mi się tak małe, że aż nierealne, bym je kiedykolwiek nosiła. Nie przypominam ich sobie. Rozmiar około 2 - 3 mniejszy niż ten, który do niedawna nosiłam. Metka prawie nie sprana, więc widocznie nie nanosiłam się ich za długo. Przymierzyłam je i okazało się, że one nie dość, że dobre, to w dodatku nieco luźnawe! Ach, radochę miałam w tego przymierzania, co niemiara. Szczególnie z zaciasnych kiedyś spódnic, które teraz, po zapięciu, zjeżdżały mi z bioder. Szykuje się gruba wyprzedaż na eBay :-)
Ale, ale! Przecież o ważeniu miała być mowa. Przyznam się, że w poprzednim wpisie o ważeniu popełniłam błąd w obliczeniach i zamiast całkowitej utraty wagi, która wynosiła 17,091kg wpisałam 17,91kg. A to już spora różnica. Błąd we wpisie poprawiłam i wszystko mi się już zgadza. Kilka ostatnich dni główkowałam, jak to możliwe, że mi się liczby o prawie kilogram nie zgadzają. Ale już się sprawa wyjaśniła i jest naprawiona. 
A dziś na wadze 3lbs mniej (1,36kg), co daje łącznie 18,4kg mniej! I za to odznaka na stronie SW.


A do tego kolejny raz...


...tyle, że tym razem to trochę przypadkiem. Otóż tytuł miała otrzymać inna osoba z mojej grupy. Ale, że wyszła wcześniej ze spotkania, to nagroda przypadła mnie, bo ja byłam zaraz za nią w kolejce po tytuł. Tak czy inaczej cieszy tak samo :-) Wygląda na to, że zgarniam prawie wszystkie tygodniowe nagrody. Miło :-)
Kolejny tydzień będzie trudny. Już dziś żle zaczęłam od 36 syns! Ale z pełną świadomością popełniłam ten grzech jedząc małe pudełko lodów orzechowych. Od wielu tygodni nie jadłam nic tak grzesznego. I cieszę się, że to zrobiłam. Dało mi to poczucie bezsensowności zjadania takiej ilości kalorii. Bo nie dość, że już w połowie opakowania czułam, że chyba mi wystarczy, że za słodkie i mam dość (nie dojadłam, jakąś 1/5 wyrzuciłam do śmieci, bo w zamrażarce nie mam na to miejsca), to w dodatku teraz mam okropny niesmak w ustach. Już zapomniałam, jak to jest nieprzyjemnie po takiej ilości cukru. Mam więc przypomnienie i nauczkę. 
Jednak to nie koniec grzechów na ten tydzień. W sobotę cały dzień spędzę na spotkaniu, gdzie będzie podawany lunch, na który nie mam żadnego wpływu. Owszem, mogłabym wziąć może swoje jedzenie. Ale byłoby to raczej niestosowne. 
Tak więc szykuję się na ciężki bój w kolejnym tygodniu, bo chcę stracić przynajmniej 1,5lbs, bym mogła otrzymać certyfikat za stracone 3 stones. Plan jest taki: dużo wody, dużo ruchu i mało grzechów (najlepiej poniżej 5 dziennie). I będzie dobrze. 

wtorek, 10 maja 2016

Galaretka z owocami

Składniki


  • truskawki lub inne świeże owoce
  • 1 galaretka bez cukru
  • 1/2 łyżeczki żelatyny
  • 1 małe opakowanie jogurtu waniliowego bez tłuszczu i z niską zawartością cukru

Sposób przygotowania

Owoce umyć i pokroić w dosyć drobne kawałki, porozkładać do miseczek (w moim przypadku 3). Galaretkę rozrobić wg przepisu na opakowaniu. Podzielić ją na połowy. Do jednej dodać żelatynę, póki galaretka jest jeszcze gorąca. Drugą rozlać do miseczek z owocami, po czym wstawić miseczki do lodówki by przyspieszyć tężenie. Gdy galaretka z żelatyną zacznie gęstnieć, dodać jogurt i porządnie wymieszać. Na stężałą galaretkę z owocami wylać galaretkę jogurtową i ponownie wstawić do lodówki. 
Smacznego!

czwartek, 5 maja 2016

Zielona zapiekanka

Składniki


  • 1 średniej wielkości brokuł
  • 1 puszka młodego bobu
  • 1 szklanka zielonego groszku mrożonego
  • 1 opakowanie szpinaku
  • 4-5 łodyg młodej cebulki zielonej
  • 1 serek wiejski bez tłuszczu
  • 3 jajka
  • kilka plastrów chudej szynki (ewentualne brzegi z tłuszczu obkroić)
  • spray do gotowania
  • sól
  • pieprz

Sposób przygotowania

Brokuł zblanszować, podzielić na różyczki. Naczynie żaroodporne spryskać tłuszczem do smażenia i jego dno wyłożyć plastrami szynki. Równomiernie rozsypać do naczynia różyczki brokuła, odsączony bób, groszek i liście szpinaku oraz podsmażoną młodą cebulkę. Serek wiejski rozdrobnić i wymieszać z jajkami, doprawić solą i pieprzem. Tak przygotowaną mieszanką zalać warzywa w naczyniu. Przykryć naczynie pokrywką lub folią aluminiową i wstawić do nagrzanego do 180°C. Piec około pół godziny pod przykryciem. Pod koniec pieczenia można zdjąć pokrywkę na kilka minut. Żeby wzbogacić smak zapiekanki, można posypać ją serem żółtym (HEA - wtedy nadal całe danie będzie Free Food).

Kolorowy makaron z gotowanymi pulpetami drobiowymi w sosie pomidorowym

Skład


  • 300g zmielonych piersi kurczaka
  • 4 młode zielone cebulki ze szczypiorem
  • opakowanie pomidorów w puszce
  • 1 ząbek czosnku
  • spray do smażenia
  • kolorowy makaron 
  • sól
  • pieprz
  • przyprawa do drobiu

Sposób przygotowania

Cebulkę pokroić i podsmażyć na patelni. Zeszkloną i lekko zarumienioną dodać do mięsa. Dodać troszkę soli i pieprzu oraz przyprawy do kurczaka, w zależności od upodobań smakowych. Nastawić w garnku wodę, około pół litra, lekko posolić. Do gotującej się wody wkładać kulki uformowane z mięsa. Gdy już wszystkie pulpety będą się gotować, zmniejszyć ogień pod garnkiem, przykryć go pokrywką i pozwolić się lekko gotować, by pulpeciki ugotowały się również w środku, a nie jedynie na zewnątrz. Pulpety nie muszą być całe przykryte wodą, wystarczy, że są w niej do połowy zanurzone. W tym samym czasie nastawić wodę na makaron i ugotować go wg przepisu na opakowaniu. Czosnek obrać i posiekać, dodać do gotujących się pulpetów. Po chwili dodać pomidory, wymieszać i zostawić na małym ogniu bez pokrywki do czasu, aż ugotuje się makaron. Podawać z listkiem pietruszki lub bazylii.

TYDZIEŃ 10

Dziś było nieco inne ważenie, niż zwykle z powodu odbywających się wyborów. Nie mieliśmy przez to sali, na której mogło odbyć się nasze spotkanie. Ważenie jednak się odbyło. Od dziś jestem o kolejne 4 funty (1,81kg) lżejsza. Kilka pań, które pojawiły się w tym samym czasie, co ja, zwróciło uwagę, jak szczupło wyglądam i jak wielką widać różnicę. Bardzo miło się słyszy takie komplementy.
Otrzymałam dziś kolejny certyfikat za utraconą wagę. Do tej pory schudłam 2st 9,5lbs czyli 17,1kg.


Poza tym, od kilku tygodni zaczęłam unikać komunikacji miejskiej na tyle, na ile się da. Co prawda nadal muszę jeździć z domu do szkoły, by odwieźć córkę, a później wrócić ze szkoły, gdy ją odbiorę. Jednak po odprowadzeniu jej do szkoły zwykle podjeżdżałam kilka przystanków do pracy, czego teraz nie robię. Chodzę piechotą wszędzie gdzie się da. Co więcej, staram się chodzić szybko, by zmusić moje serce do szybszego pompowania krwi, a co za tym idzie do większego wysiłu całego ciała. Już teraz widzę efekty mojego chodzenia. Nogi zaczęły mi się ładnie kształtować, pupa zaczyna się stawać okrągła i kształtna. I z kondycją u mnie o wiele lepiej. Pewnie wkrótce znów dołączę do siłowni. Tylko, że tym razem na pewno nie zrezygnuję po kilku wizytach, jak to bywało kiedyś :-) A żeby jeszcze dodać trochę do "Body Magic" (każda czynność, która powoduje wysiłek Twojego ciała, efektem której jest usprawnianie i pozytywny wpływ na sylwetkę i zdrowie), to często robię coś, co nazywamy "kettle dance", czyli tanic czajnikowy. W skrócie polega to na... tańcu z czajnikiem! Albo z innym przedmiotem, którego aktualnie używamy do domowych czynności. Myjesz podłogę? Zatańcz z mopem! Myjesz naczynia? Pokręć tyłeczkiem w rytm muzyki! Ubierasz się? Pokaż sobie w lustrze swoje kocie ruchy! To świetna zabawa i niesaqmowicie poprawiająca nastrój czynność. Wystarczy się przemóc i przestać się wstydzić samej siebie :-)
Za to, że coś zmieniłam w swoim życiu, że zaczęłam się więcej ruszać i robię to od ponad 4 tygodni, dostałam certyfikat z gratulacjami. To równie miłe, jak certyfikaty za utratę wagi. I równie motywujące!