czwartek, 7 kwietnia 2016

TYDZIEŃ 6

Właśnie zjadłam dwie duże kluchy na parze z gulaszem zrobionym w slow cookerze, całość zabrało mi 13 syns, ale warto było. Oj warto!
I to jest cudowne w tym żywieniu. Można zjeść, co się lubi i nie żałować! Byle z rozsądkiem.
Dziś nie zdobyłam żadnego certyfikatu, ale za to kolejny raz wygrałam Slimmer of the Week! Okazało się bowiem, że nagroda ta jest przyznawana częściej niż raz w miesiącu. Nie za bardzo rozumiem, jak to działa, ale podoba mi się, bo kolejny raz dostałam w nagrodę warzywa i owoce. I dzisiaj nie zapomniałam ich sfotografować.


Bardzo przyjemne uczucie, gdy wskazuje się mnie jako przykład wspaniałych efektów i gdy chwali się mnie przed kilkudziesięcioma innymi osobami zmagającymi się z nadwagą, a oni wszyscy biją mi brawo i szczerze cieszą się ze mną z mojego sukcesu. Bo w SW ludzie się wspierają, pomagają zwalczać przeciwności w osiągnięciu wymarzonej wagi i naprawdę cieszą się, gdy ktoś traci kolejne kilogramy, a właściwie funty.
Podsumowując ubiegły tydzień, na wadze mniej 5,5lbs=2,4kg. Razem to już 12 kg mniej! 
Zaczęłam odczuwać luz w ubraniach. Nie chcę jeszcze inwestować w nową odzież, bo w planach mam stratę przynajmniej jeszcze raz takiej wagi, jaką już zgubiłam. Ale kilka podstawowych rzeczy kupić musiałam, bo zsuwały mi się z pasa. I oby tak dalej!
Brawo ja! :D

1 komentarz: