sobota, 15 października 2016

Nigdy w siebie nie wątp!

To prawda, że jeśli regularnie spotyka się z innymi osobami dążącymi do tego samego celu, to o wiele łatwiej jest nie zboczyć z dobrej drogi. Kilka tygodni wakacji z brakiem kontroli nad tym, co się je i negatywne efekty gotowe. A później wyrzuty sumienia, że tak świetnie do niedawna szło, a podczas wakacji się posypało. 
Podczas pobytu na wakacjach u rodziny niemożliwe było, by kontrolować wszystkie przygotowywane posiłki. Czy nie za dużo tłuszczu, czy nie przesadzono z węglowodanami... A z każdym dniem coraz trudniej było się pilnować, by nie grzeszyć konsumując smakołyki. Pyszną czekoladę z orzechami, ciasta pieczone specjalnie dla nas, czy schabowe w obfitej panierce i smażone na oleju. Trzy tygodnie minęły, a waga podskoczyła. Nie bardzo drastycznie, ale motywacja do dalszej samokontroli zanikła niemalże zupełnie. I tylko głos z tyłu głowy mówiący, że nie tak miało być, że szafa z ubraniami wymieniona i niełatwo będzie znów wracać do większych rozmiarów. Potrzebowałam solidnego kopa.
Otrzymałam go tuż przed kolejnym, tym razem bardzo krótkim, wyjazdem do Polski. Certyfikat za utratę 4,5 stones mogłam zakleić czarną wstążką i mieć nadzieję, że kiedyś przyjdzie czas, by się tej strasznej wstęgi pozbyć. Było mi wstyd przed samą sobą i przed osobami, które śledzą moje postępy w utracie wagi, przed kobietami, które chcą podążać moją ścieżką w przygodzie ze Slimming World. Było mi źle do tego stopnia, że kilka dni przed przedostatnim ważeniem rozmawiałam z moją konsultantką, Lindą, pytając, czy jest sens, bym nadal traciła czas, skoro nie czuję już motywacji i chęci do dalszych prób powrotu na dobrą drogę. 
Pierwszą radą Lindy było to, by przede wszystkim nie unikać spotkań. Przychodzić i słuchać tego, co mówią inne osoby, które się z nami spotykają. Korzystać z pomysłów, jakimi się dzielą. Ale prawda była taka, że nudziło mnie już słuchanie o sukcesach, skoro ja sama nie mogłam z jakiegoś powodu znów ich osiągać. Zaproponowała mi więc po pierwsze obniżenie wyznaczonego przeze mnie targetu w osiągnięciu najniższej dla mnie wagi, bym nie musiała płacić przychodząc na cotygodniowe spotkania oraz bym od nowa posłuchała instrukcji dla nowych członków SW. Mojej minimalnej wagi zmieniać zbyt drastycznie nie chciałam, jako targetu, bo czułam, że utraciłabym zupełnie chęć do walki ze starymi i złymi nawykami żywieniowymi. Za to skorzystałam z porad dla świeżynek. 
I pomogło! Tego dnia zaczęłam swoją nową, choć trwającą od kilku miesięcy, przygodę ze Slimming World. 
Dziś minęło 10 dni od tamtego czasu i efektem tej przemiany jest utrata wszystkich przybranych kilogramów plus kilka deko mniej. Oznacza to tyle, że schudłam łącznie, od pierwszego dnia w SW, 29,3kg! Nie zamierzam znowu zwalniać do czasu, aż nie zgubię kolejnych 8kg. Taki jest mój cel. I wiem już teraz, że czasem, mimo iż coś staje nam na drodze, że tracimy sens i siłę, to zawsze jest jakiś sposób, by to ogarnąć i powrócić na dobrą drogę. Nie warto się poddawać. Warto w siebie wierzyć!

A do tego wszystkiego zamierzam zacząć boksować :D

środa, 10 sierpnia 2016

Nieobecność

Nie myślcie sobie, że odpuściłam sobie zupełnie i zapomniałam o Slimming World. Nic z tych rzeczy. To zmęczenie daje mi w kość na tyle, że nie miałam siły, by tu zaglądać. Poziom energii zaczyna jednak wzrastać, a do urlopu coraz bliżej, więc naładuję, mam nadzieję, akumulatory i wrócę do pisania na bieżąco. A póki co...
Ostatnich kilka tygodni to istna plecionka upadków i wzlotów. Jeden tydzień powinnam zupełnie wykreślić z życiorysu SW. Każdy kolejny dzień pełen był zapychania ust czymkolwiek, byle dużo i słodkie. Spodziewałam się, że przybiorę kilka kilogramów, ale nie było tak źle. Mój organizm nie poddał się i walczył z ilością kalorii, jaką mu serwowałam w owym tygodniu i zamiast przybrać, straciłam na wadze. By jednak nie dopuścić do wzrostu tejże w kolejnych tygodniach, musiałam ostro wziąć się w garść i przyjrzeć temu, co i w jakich ilościach zjadam. 
W utrzymaniu wagi i utracie kolejnych kilogramów bardzo pomogły mi otręby owsiane. 35g jako HEB, wymieszane z jogurtem (bez cukru i tłuszczu) i owocami na śniadanie naprawdę działa cuda. Otręby świetnie oczyszczają układ trawienny, pomagając pozbyć się złogów w jelitach. Do tego minimum dwa litry wody dziennie. Jeśli komuś picie wody sprawia problemy, to wodę można zastąpić zieloną lub białą herbatą. Jest ich naprawdę dużo rodzajów w sklepach, więc z pewnością picie herbat nie stanie się nudne. Do herbat zielonych o aromacie owocowym polecam odrobinkę słodzika i kostkę lodu. Świetne szczególnie w gorące dni. 
Z piciem wody zawsze miałam problem. Po kilku łykach miałam wrażenie, że zaciska mi się gardło i ani kropli więcej nie będę w stanie przełknąć. Pomogło mi w przezwyciężeniu tego problemu picie wody z butelek ze słomką. Sportowe, sporej pojemności butelki nadają się do tego znakomicie. Szczególnie te ze słomkami o nieco większej średnicy. Warto spróbować.
Jutro kolejne ważenie. Jestem o nie spokojna, choć z nie tylko mojego doświadczenia wiem, że waga lubi zaskakiwać. Do tej pory schudłam ze Slimming World 28 kilogramów, a do kolejnego certyfikatu (4,5 st) brakuje mi dokładnie 1,5lb. I liczę na to, że jutro uda mi się otrzymać ten certyfikat, bo przez kolejne trzy tygodnie nie będę miała możliwości, by brać udział w spotkaniach, a moja waga może podskoczyć podczas urlopu z rodziną. Na pewno jednak będę robiła wszystko, by nie przesadzać z grzechami i nie dopuścić do wielkiego zyskania na wadze. Im mniej przybiorę, tym mniej będę musiała ponownie gubić. A po wakacjach wracam z nowymi wpisami, pomysłami na zdrowe jedzenie i nową energią do życia wg Slimming World :-)

czwartek, 2 czerwca 2016

TYDZIEŃ 14

Spodziewałam się, ale i tak czuję się wspaniale z taką utratą wagi. Dziś 6lbs mniej! Łącznie schudłam już 3st 7lbs (22,2kg), za co otrzymałam certyfikat


...a na moim profilu na stronie Slimming World pojawiła się odznaka za 21kg mniej.


Czuję się świetnie. Motywacja na wysokim poziomie. Za dwa tygodnie mam rocznicę ślubu, więc chcę zrobić sobie prezent w postaci kolejnego certyfikatu, tj. 4st award. Nie musicie trzymać kciuków, bo wiem, że jeśli chcę, to potrafię osiągnąć to, co chcę!
Dobrego tygodnia!

środa, 1 czerwca 2016

TYGODNIE 12 & 13

Już jutro kolejne ważenie, a ja jeszcze nie zrelacjonowałam dwóch poprzednich. Brak czasu, by spokojnie usiąść i napisać. 
Dwa tygodnie temu byłam pewna, że od chwili, gdy zaczęłam spotykać się w grupie Slimming World, to ważenie po raz pierwszy pokaże, iż zamiast schudnąć - przybrałam. Byłam na to gotowa po tym, jak pozwoliłam sobie na nieco więcej kalorycznego jedzenia, niż dotychczas. Ale to było w porządku. Chciałam, zjadłam i przygotowałam się na wzrost wagi. W czwartek przyszłam do grupy, która spotyka się dwie godziny później niż moja, nadal jednak z tą samą konsultantką. Moje zdziwienie na to, co pokazała waga było naprawdę duże. Nie dość, że schudłam, to dobiłam do kolejnego etapu, za który przyznaje się certyfikaty! 3st było za mną. 


Tego dnia przekroczyłam również 20kg, co obiecałam sobie świętować. Tak więc był kawałek okropnie słodkiego ciasta do kawy z przyjaciółką, wino z mężem wieczorem, a kolejnego dnia wielka polska drożdżówka z serem, którą, okazało się, sprzedają w jednym z supermarketów w mojej okolicy na półce z polskim pieczywem. Niczego nie żałowałam, choć spodziewałam się, że skoro nie przybrałam w minionym tygodniu, to już z pewnością nie ominie mnie to w kolejnym ważeniu.
No i miałam rację. Tydzień temu zaliczyłam pierwszy wzrost. Co prawda tylko 1lbs (0,453kg), ale jednak zmotywowało mnie to do ponownego zaostrzenia kontroli tego, co jem i w jakiej ilości. Fajne jest to, że nawet jeśli mam ochotę na coś słodkiego, to jest naprawdę wiele innych produktów, które mój słodki apetyt zaspokoją, niż tylko słodycze.
Ten tydzień spędziłam z córką w domu. Miałam w planach wyjazdy na wycieczki, chodzenie na spacery i do parku, na plac zabaw. Pogoda jednak popsuła nam wszystkie plany. Dzień w dzień leje. Za to w sprzątaniu nadrabiam odwieczne zaległości. Body Magic każdego dnia. Zapisuję też wszystko, co zjadam i wypijam, co daje mi kontrolę nad ilością grzechów. Nic się nie wciśnie niezauważone, co wcześniej się czasem zdarzało. Spodziewam się, że jutro waga w grupie pokaże mi kilka funtów mniej. 
Mała ciekawostka. 20kg na wadze mniej sprawiło, że mój rozmiar jest o cztery mniejszy niż zanim zaczęłam chudnąć. Zresztą, zobaczcie różnicę. Póki co, tylko na twarzy :-)


czwartek, 12 maja 2016

O grzechach słów kilka

SYNS to żywieniowe grzechy, które spowalniają utratę wagi lub wręcz powodują jej przyrost, jeśli się ich nie kontroluje, a jednocześnie są to elementy, które są nam potrzebne, by odżywianie ze Slimming World nie było męczarnią, jak typowe diety, a raczej sposobem na życie dopuszczające małe przyjemności w ograniczonej ilości. 
Często ludzie, z którymi rozmawiam o moim chudnięciu wątpią w możliwości i skuteczność odżywiania ze SW. Bo jak można chudnąć, jedząc duże ilości jedzenia, a do tego pozwalać sobie na bomby kaloryczne w postaci np. chałwy, czekolady czy ciastek? A otóż można. Ja oraz setki, a nawet tysiące innych osób, które trafiły do jednej z grup SW są tego dowodem. Od 11 tygodni nie bywam głodna, a jednak chudnę. I to sporo. Nadal jem słodycze. I mimo to chudnę. Różnica polega na tym, że ja kontroluję to, co jem i w jakiej ilości, a nie jedzenie, szczególnie słodycze, od których byłam uzależniona, kontroluje mnie. 
Wracając do podstaw: Free Food zapewnia nam uczucie sytości. Możemy produkty z tej grupy jeść, ile nam jest ich potrzeba; Healthy Extra A to produkty białkowe, niezbędne do prawidłowej pracy organizmu i które są dodatkiem do FF, należy więc je spożywać w wyznaczonej ilości; Healthy Extra B to zawierające błonnik pokarmy wspomagające trawienie, które również zjadamy w ograniczonej i odmierzonej ilości. Oraz Syns, produkty, które uprzyjemniają nam życie :-)
Lista syns jest praktycznie bez końca. Członkowie Slimming World mają dostęp do aplikacji, która pomaga wyliczyć ile dany produkt ma grzechów w jednej porcji, jeśli danego produktu nie ma w dostępnej wyszukiwarce. 
Niektóre pordukty na sklepowych półkach są w Polsce takie same, jak tu, w UK. Jednak mnóstwo jest innych, więc trudno mi jest wymienić podstawowe produkty i ich wartość w syns. Podam kilka, dla przykładu. Jeśli ktoś chciałby poznać wartość w syns jakiegoś produktu, to zapraszam do zostawiania komentarza z informacją o dokładnej nazwie produktu, wartości kcal/100g, ilości białka w 100g (protein), zwartości tłuszczu w 100g oraz ilości węglowodanów w 100g oraz wagę jednej porcji/sztuki. Z przyjemnością pomogę uzupełnić listę o polskie produkty.

McDonald's
Big Mac     25,5
Cheeseburger     15
Chicken McNuggets 1 sztuka     1,5
Frytki małe     8
Frytki średnie     11,5
Frytki duże     16,5
Hamburger     12,5
Lód w wafelku bez polewy     7,5
McFlurry Smarties     16
McFlurry Crunchie     16
Milkshake średni     19,5

Donner kebab 
mięso z surówką     12,5
mięso z surówką z majonezem w bułce     33,5

Burger King
Angus burger     29
Cheeseburger     15
Chicken Royale burger     28,5
Double cheeseburger     21,5
Frytki małe     7,5
Frytki średnie     9
Frytki duże     13
Onion rings 1 sztuka     2,5
Whopper     30,5

KFC
Mini strips 1 sztuka    3
Coleslaw     5,5
Frytki normalne     10,5
Frytki duże     13
Zinger burger     31
Udko 1 sztuka     6

Słodycze (1 sztuka jeśli nie podano wagi przy nazwie)
Skittles 18g     3,5
Skittles 55g     11
Werther's Original     1
Żelki, np. Haribo 25g     4,5
Twix 50g     12,5
Snickers 48g     12
Milky Way 21,5g     5
Mars 51g     11,5
Maltesers 37g     9,5
M&M's czekoladowe 45g     11
M&M's orzechy 45g     11,5
Kit Kat 2 paluszki     5,5
Aero 40g     11
Bounty 1 batonik     7
After Dinner 1 czekoladka miętowa     3

Pasztet drobiowy 25g     4,5
Pasta rybna 25g     2,5
Pasta z makreli 25g     4

Bułka tarta 25g 4,5
Proszek do pieczenia 1 płaska łyżeczka     0,5

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć znalezionych w internecie. Nie wiem, czy przedstawione lody są dostępne w Polsce. Można jednak orientacyjnie się przekonać ile mają w sobie grzechów podobne do polskich lody.





Owoce

Taki lunch zawsze mnie cieszy. Nie trzeba go szykować nie wiadomo ile czasu. Korzysta się z tego, co ma się akurat w domu. A że żyjąc wg SW ma się w domu ich dużo, to często na mój lunch szykuję sobie 


TYDZIEŃ 11

Minioną niedzielę spędziłam między innymi na porządkowaniu mojej szafy odzieżowej. Okazało się, że prawie połowa rzeczy, które nosiłam do tej pory nie nadaje się już do noszenia przeze mnie. Część z nich, tych, które do niedawna były jeszcze dobre, zwyczajnie na mnie wiszą i wyglądam w nich, jak w workach. Część ubrań, które nosiłam wieki temu, a przestałam nosić z wiadomego powodu, są teraz na mnie dobre, ale w raczej luźny sposób, niż dopasowany. Zostało mi naprawdę niewiele ciuchów, które są akurat na moją obecną sylwetkę. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy. Z drugiej jednak strony, martwi, że teraz już naprawdę muszę kupić choć trochę ubrań na swój obecny rozmiar. Na lato nie mam prawie nic. Nawet legginsy ze mnie zjeżdżają! 
Odkopałam w jakiejś walizce z ubraniami spakowanymi na bliżej (lub dalej) nieokreśloną przyszłość, między innymi spodnie, spódnice i jeansy. Kilka sztuk w rozmiarach ówcześnie dużo za małych. Jedne jeansy, gdy wyjęłam je z walizki, wydały mi się tak małe, że aż nierealne, bym je kiedykolwiek nosiła. Nie przypominam ich sobie. Rozmiar około 2 - 3 mniejszy niż ten, który do niedawna nosiłam. Metka prawie nie sprana, więc widocznie nie nanosiłam się ich za długo. Przymierzyłam je i okazało się, że one nie dość, że dobre, to w dodatku nieco luźnawe! Ach, radochę miałam w tego przymierzania, co niemiara. Szczególnie z zaciasnych kiedyś spódnic, które teraz, po zapięciu, zjeżdżały mi z bioder. Szykuje się gruba wyprzedaż na eBay :-)
Ale, ale! Przecież o ważeniu miała być mowa. Przyznam się, że w poprzednim wpisie o ważeniu popełniłam błąd w obliczeniach i zamiast całkowitej utraty wagi, która wynosiła 17,091kg wpisałam 17,91kg. A to już spora różnica. Błąd we wpisie poprawiłam i wszystko mi się już zgadza. Kilka ostatnich dni główkowałam, jak to możliwe, że mi się liczby o prawie kilogram nie zgadzają. Ale już się sprawa wyjaśniła i jest naprawiona. 
A dziś na wadze 3lbs mniej (1,36kg), co daje łącznie 18,4kg mniej! I za to odznaka na stronie SW.


A do tego kolejny raz...


...tyle, że tym razem to trochę przypadkiem. Otóż tytuł miała otrzymać inna osoba z mojej grupy. Ale, że wyszła wcześniej ze spotkania, to nagroda przypadła mnie, bo ja byłam zaraz za nią w kolejce po tytuł. Tak czy inaczej cieszy tak samo :-) Wygląda na to, że zgarniam prawie wszystkie tygodniowe nagrody. Miło :-)
Kolejny tydzień będzie trudny. Już dziś żle zaczęłam od 36 syns! Ale z pełną świadomością popełniłam ten grzech jedząc małe pudełko lodów orzechowych. Od wielu tygodni nie jadłam nic tak grzesznego. I cieszę się, że to zrobiłam. Dało mi to poczucie bezsensowności zjadania takiej ilości kalorii. Bo nie dość, że już w połowie opakowania czułam, że chyba mi wystarczy, że za słodkie i mam dość (nie dojadłam, jakąś 1/5 wyrzuciłam do śmieci, bo w zamrażarce nie mam na to miejsca), to w dodatku teraz mam okropny niesmak w ustach. Już zapomniałam, jak to jest nieprzyjemnie po takiej ilości cukru. Mam więc przypomnienie i nauczkę. 
Jednak to nie koniec grzechów na ten tydzień. W sobotę cały dzień spędzę na spotkaniu, gdzie będzie podawany lunch, na który nie mam żadnego wpływu. Owszem, mogłabym wziąć może swoje jedzenie. Ale byłoby to raczej niestosowne. 
Tak więc szykuję się na ciężki bój w kolejnym tygodniu, bo chcę stracić przynajmniej 1,5lbs, bym mogła otrzymać certyfikat za stracone 3 stones. Plan jest taki: dużo wody, dużo ruchu i mało grzechów (najlepiej poniżej 5 dziennie). I będzie dobrze. 

wtorek, 10 maja 2016

Galaretka z owocami

Składniki


  • truskawki lub inne świeże owoce
  • 1 galaretka bez cukru
  • 1/2 łyżeczki żelatyny
  • 1 małe opakowanie jogurtu waniliowego bez tłuszczu i z niską zawartością cukru

Sposób przygotowania

Owoce umyć i pokroić w dosyć drobne kawałki, porozkładać do miseczek (w moim przypadku 3). Galaretkę rozrobić wg przepisu na opakowaniu. Podzielić ją na połowy. Do jednej dodać żelatynę, póki galaretka jest jeszcze gorąca. Drugą rozlać do miseczek z owocami, po czym wstawić miseczki do lodówki by przyspieszyć tężenie. Gdy galaretka z żelatyną zacznie gęstnieć, dodać jogurt i porządnie wymieszać. Na stężałą galaretkę z owocami wylać galaretkę jogurtową i ponownie wstawić do lodówki. 
Smacznego!

czwartek, 5 maja 2016

Zielona zapiekanka

Składniki


  • 1 średniej wielkości brokuł
  • 1 puszka młodego bobu
  • 1 szklanka zielonego groszku mrożonego
  • 1 opakowanie szpinaku
  • 4-5 łodyg młodej cebulki zielonej
  • 1 serek wiejski bez tłuszczu
  • 3 jajka
  • kilka plastrów chudej szynki (ewentualne brzegi z tłuszczu obkroić)
  • spray do gotowania
  • sól
  • pieprz

Sposób przygotowania

Brokuł zblanszować, podzielić na różyczki. Naczynie żaroodporne spryskać tłuszczem do smażenia i jego dno wyłożyć plastrami szynki. Równomiernie rozsypać do naczynia różyczki brokuła, odsączony bób, groszek i liście szpinaku oraz podsmażoną młodą cebulkę. Serek wiejski rozdrobnić i wymieszać z jajkami, doprawić solą i pieprzem. Tak przygotowaną mieszanką zalać warzywa w naczyniu. Przykryć naczynie pokrywką lub folią aluminiową i wstawić do nagrzanego do 180°C. Piec około pół godziny pod przykryciem. Pod koniec pieczenia można zdjąć pokrywkę na kilka minut. Żeby wzbogacić smak zapiekanki, można posypać ją serem żółtym (HEA - wtedy nadal całe danie będzie Free Food).

Kolorowy makaron z gotowanymi pulpetami drobiowymi w sosie pomidorowym

Skład


  • 300g zmielonych piersi kurczaka
  • 4 młode zielone cebulki ze szczypiorem
  • opakowanie pomidorów w puszce
  • 1 ząbek czosnku
  • spray do smażenia
  • kolorowy makaron 
  • sól
  • pieprz
  • przyprawa do drobiu

Sposób przygotowania

Cebulkę pokroić i podsmażyć na patelni. Zeszkloną i lekko zarumienioną dodać do mięsa. Dodać troszkę soli i pieprzu oraz przyprawy do kurczaka, w zależności od upodobań smakowych. Nastawić w garnku wodę, około pół litra, lekko posolić. Do gotującej się wody wkładać kulki uformowane z mięsa. Gdy już wszystkie pulpety będą się gotować, zmniejszyć ogień pod garnkiem, przykryć go pokrywką i pozwolić się lekko gotować, by pulpeciki ugotowały się również w środku, a nie jedynie na zewnątrz. Pulpety nie muszą być całe przykryte wodą, wystarczy, że są w niej do połowy zanurzone. W tym samym czasie nastawić wodę na makaron i ugotować go wg przepisu na opakowaniu. Czosnek obrać i posiekać, dodać do gotujących się pulpetów. Po chwili dodać pomidory, wymieszać i zostawić na małym ogniu bez pokrywki do czasu, aż ugotuje się makaron. Podawać z listkiem pietruszki lub bazylii.

TYDZIEŃ 10

Dziś było nieco inne ważenie, niż zwykle z powodu odbywających się wyborów. Nie mieliśmy przez to sali, na której mogło odbyć się nasze spotkanie. Ważenie jednak się odbyło. Od dziś jestem o kolejne 4 funty (1,81kg) lżejsza. Kilka pań, które pojawiły się w tym samym czasie, co ja, zwróciło uwagę, jak szczupło wyglądam i jak wielką widać różnicę. Bardzo miło się słyszy takie komplementy.
Otrzymałam dziś kolejny certyfikat za utraconą wagę. Do tej pory schudłam 2st 9,5lbs czyli 17,1kg.


Poza tym, od kilku tygodni zaczęłam unikać komunikacji miejskiej na tyle, na ile się da. Co prawda nadal muszę jeździć z domu do szkoły, by odwieźć córkę, a później wrócić ze szkoły, gdy ją odbiorę. Jednak po odprowadzeniu jej do szkoły zwykle podjeżdżałam kilka przystanków do pracy, czego teraz nie robię. Chodzę piechotą wszędzie gdzie się da. Co więcej, staram się chodzić szybko, by zmusić moje serce do szybszego pompowania krwi, a co za tym idzie do większego wysiłu całego ciała. Już teraz widzę efekty mojego chodzenia. Nogi zaczęły mi się ładnie kształtować, pupa zaczyna się stawać okrągła i kształtna. I z kondycją u mnie o wiele lepiej. Pewnie wkrótce znów dołączę do siłowni. Tylko, że tym razem na pewno nie zrezygnuję po kilku wizytach, jak to bywało kiedyś :-) A żeby jeszcze dodać trochę do "Body Magic" (każda czynność, która powoduje wysiłek Twojego ciała, efektem której jest usprawnianie i pozytywny wpływ na sylwetkę i zdrowie), to często robię coś, co nazywamy "kettle dance", czyli tanic czajnikowy. W skrócie polega to na... tańcu z czajnikiem! Albo z innym przedmiotem, którego aktualnie używamy do domowych czynności. Myjesz podłogę? Zatańcz z mopem! Myjesz naczynia? Pokręć tyłeczkiem w rytm muzyki! Ubierasz się? Pokaż sobie w lustrze swoje kocie ruchy! To świetna zabawa i niesaqmowicie poprawiająca nastrój czynność. Wystarczy się przemóc i przestać się wstydzić samej siebie :-)
Za to, że coś zmieniłam w swoim życiu, że zaczęłam się więcej ruszać i robię to od ponad 4 tygodni, dostałam certyfikat z gratulacjami. To równie miłe, jak certyfikaty za utratę wagi. I równie motywujące!


czwartek, 28 kwietnia 2016

TYDZIEŃ 9

Zacznę od tego, że w końcu wiem, na czym polega przyznawanie nagrody Slimmer of the Week. Otóż sumuje się liczbę straconych funtów w ostatnich dwóch tygodniach i ta osoba, która straciła ich najwięcej wygrywa. Wyłączeni z tego konkursu są ci, którzy w poprzednim tygodniu zamiast stracić - przybrali na wadze oraz ci, którzy w minionym tygodniu dopiero dołączyli do klubu. Nie wiedząc tego wcześniej i uważając, że wygrywa ten, kto w bieżącym tygodniu schudł najwięcej, byłam niewyobrażalnie zaskoczona, że to znów wygrałam ja! Nawet nie wiecie, jakie to cudowne uczucie! A tym razem w koszyku było tyle dobroci, że aż się martwiłam, że nie dam rady sama tego donieść do domu. Kilka kilogramów jabłek, kilka bananów, kilogram ryżu, opakowanie młodych warzyw, cebula, pomarańcze, mandarynki i limonka, a do tego silikonowa foremka do pieczenia pączków z dziurką! Cieszę się z tego wyszystkiego, jak dziecko :-) Ale ponieważ już jedną taką foremkę mam, kupioną dwa dni temu (!), to oddam ją w dobre ręce mojej siostry, która na pewno wykorzysta ją do pieczenia łakoci dla swoich pociech. Przy okazji wspomnę, że wszystkie dobroci z koszyka dla zwycięzcy pochodzą od członków klubu, którzy przynoszą to, czym chcą obdarować zwycięzcę. Ja dziś dwa jabłka dorzuciłam ;-) Dla siebie!
A skoro wygrałam, to przydałoby się pochwalić, ile w tym tygodniu mnie mniej. Równe 5lbs, czyli 2,267kg. 
Poza cotygodniowymi wpisami w mojej książce SW, korzystam również z aplikacji na telefon oraz strony internetowej, na której aktualizuję swoje dane co tydzień. Jest to dla mnie o tyle fajne, że mimo, iż na spotkaniach wagę mierzy się w kamieniach i funtach, to na stronie używam kilogramów. Tam też przyznawane są osobne "certyfikaty". Dziś po wpisaniu aktualnej wagi pojawił mi się taki oto certyfikat:

To już 15kg mniej na wadze! Jestem dumna z siebie bardzo. Pamiętam, gdy pierwszy raz poszłam na spotkanie w Slimming World, powiedziałam Lindzie, że nie wierzę w skuteczność tego żywienia i nie wierzę, że uda mi się schudnąć I UTRZYMAĆ niższą wagę. A tu proszę bardzo! Od 9 tygodni nie wrócił ani jeden gram, za to co tydzień na wadze troszkę mniej. Raz idzie mi lepiej, raz gorzej, ale zawsze do przodu!
Zauważyłam, że pomaga mi zapisywanie wszystkiego, co zjadam. Wiem wtedy, na co mogę sobie jeszcze pozwolić i co powinnam zmienić, jeśli coś poszło nie tak. Efekty widać po dzisiejszym ważeniu, bo ten tydzień był dokładnie spisywany i analizowany przeze mnie. Polecam ten sposób, to naprawdę działa!

sobota, 23 kwietnia 2016

Gofry z jogurtem i truskawkami

Składniki


  • 35g płatków owsianych (HEB)
  • 1 opakowanie jogurtu waniliowego lub o smaku owocowym 0% tłuszczu i o zawartości cukru poniżej 10g/100g
  • 2 jajka
  • spray do smażenia
  • 1 opakowanie gęstego jogurtu 0% tłuszczu o smaku truskawkowym i o zawartości cukru poniżej 10g/100g
  • truskawki

Sposób przygotowania

Płatki owsiane wymieszać z jogurtem i odstawić do lodówki na minim dwie godziny (albo na noc). Dodać jajka i dokładnie wymieszać. Silikonową formę w kształcie gofrów spryskać tłuszczem i wylać do niej ciasto (powinno wyjść około 4 gofrów). Wstawić do nagrzanego do 170°C piekarnika i piec około 15-20 minut lub aż zaczną brązowieć. Po upieczeniu wyciągnąć gofry z piekarnika i pozostawić na chwilę, by ostygły. Rozdzielić jogurt truskawkowy na wszystkie gofry i posypać pokrojonymi truskawkami.

UWAGA
Ciasto na tego typu gofry nie nadaje się do użycia go w gofrownicy. 
Smak tak przygotowanych gofrów różni się bardzo od typowych gofrów z gofrownicy. Jednak, jeśli ma się ochotę na coś słodkiego, a niekoniecznie na same owoce, taki pomysł wart jest uwagi. Wśród osób należących do mojej grupy gofry te, zaraz obok całonocnej owsianki z owocami, są hitem.
Smacznego!

Kolacja 1

Wieczory od zawsze były dla mnie najgorsze pod względem jedzenia. Ze Slimming World nie jest to już problemem, bo swój talerz mogę wypełnić produktami free, które nie obciążają żołądka i nie powodują przyrostu wagi. A jeśli dodatkowo znajdą się w nich produkty (S), to zupełnie nie ma powodu do zmartwień wieczornym jedzeniem.
Moja dzisiejsza kolacja wyglądała tak:


Składniki

  • 2 jajka ugotowane na twardo
  • 1 średniej wielkości ugotowany burak
  • kilka rzodkiewek
  • sałata
  • rzeżucha

Sposób przygotowania

Sałatę porwałam na kawałki i wyłożyłam na talerzu. Jajka pokroiłam w łódeczki, buraka w słupki, a rzodkiewki zostawiłam w całości. Wszystko ułożyłam na talerzu i posypałam rzeżuchą. Jajka posypałam solą i pieprzem, bo tak lubię ;-)

TYDZIEŃ 8

Przyszła pora, by oswoić się z myślą, że moja waga nie zawsze będzie spadała w takim tempie, jak do tej pory. W minionym tygodniu poświęciłam wiele uwagi, by moje posiłki były złożone w dużej mierze z produktów speed (S), które to powinny wzmagać przemianę materii i szybsze chudnięcie. Starałam się też ograniczać grzechy, by było ich jak najmniej. Mimo tych starań, na wadze zaledwie 1lb mniej (453g). Ten jeden funt utraty wagi spowodował jednak, że otrzymałam kolejny certyfikat. 2st (12,7kg) ciała mniej od chwili rozpoczęcia przygody z SW.



poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Owsianka jogurtowa z owocami

Owsianka jogurtowa z owocami

Składniki


  • 35g płatków owsianych (HEB)
  • opakowanie jogurtu o smaku owocowym bez tłuszczu i z niską zawartością cukru (poniżej 10g na 100g) oraz bez wsadu owocowego
  • dowolne świeże lub mrożone owoce
Sposób przygotowania
Do pojemnika z pokrywką wsypać płatki owsiane, zalać je jogurtem i przysypać dowolnymi owocami. Zamknąć szczelnie pojemnik i potrząsnąć nim tak, by wszystkie składniki się wymieszały. Wstawić na noc do lodówki. Rano mamy gotowe pyszne śniadanie.

Kolorowa sałatka

Kolorowa sałatka

Składniki (ilość zależna od upodobań)

  • rzodkiewki
  • pomidorki koktajlowe
  • papryka (u mnie żółta)
  • jajka ugotowane na twardo
  • sałata (rodzaj wg uznania)
  • szczypiorek
  • natka pietruszki

Sposób przygotowania

Wszystkie składniki, poza sałatą i ziołami, pokroić w kostkę. Sałatę porwać na kawałki. Wsypywać składniki na przemian do miseczki lub pojemnika na lunch. Na wierzchu posypać szczypiorkiem i pietruszką. 
Według mnie, nie potrzeba żadnych dodatkowych przypraw ani sosów do sałatek. Jeśli jednak ktoś nie lubi "suchych" warzyw, to polecam beztłuszczowy sos winegret, co nie doda do sałatki żadnych grzechów.

sobota, 16 kwietnia 2016

Leczo z cukini

Leczo z cukini

Składniki

  • 3 młode cukinie
  • 2 marchewki
  • 1 cebula
  • 200g pieczarek
  • 3 gałązki selera naciowego
  • 1 puszka pomidorów lub mały słoiczek przecieru pomidorowego
  • 100g polędwicy sopockiej lub innej chudej wędliny w całym kawałku
  • ryż (w zależności od potrzeb - u mnie około 100g dla 3 osób)
  • sól
  • pieprz
  • słodka papryka
  • niskokaloryczny spray do smażenia (1kcal lub mniej w jednej dozie)

Sposób przygotowania

Cebulę obrać i pokroić w niezbyt drobną kostkę, podsmażyć do zeszklenia na spray'u do smażenia. Pokroić w kostkę resztę warzyw i dodawać kolejno do cebuli marchew, cukinię, seler i pieczarki. Dusić na małym ogniu. Dodać pokrojoną w kostkę polędwicę, a następnie pomidory/przecier/ Doprawić do smaku solą, pieprzem i papryką. W czasie, gdy leczo będzie się wolno gotowało pod przykryciem, ugotować ryż wg instrukcji na opakowaniu.

Cały posiłek jest syn free.

TYDZIEŃ 7

Siedem kolejnych dni po poprzednim ważeniu nie było dla mnie najlepszymi. Źle się czułam, mój organizm ewidentnie się przeciwko czemuś buntował. Byłam wzdęta, bolał mnie brzuch i ogólnie czułam się beznadziejnie w ostatnich trzech dniach przed samym ważeniem w czwartek. Poza tym okropnie chciało mi się zjeść coś słodkiego, nawet czekoladowego, choć w zasadzie za czekoladą nie przepadam. Nie dałam się skusić złym podszeptom i wytrwałam bez dodatkowych grzechów. Jednak na wadze nie ubyło tyle, ile planowałam. Właściwie, to po tych kilku dniach złego samopoczucia, nie dziwiłabym się, gdybym zamiast schudnąć, przybrała na wadze. Tak się nie stało. Kolejny funt (0,45kg) dołączył do utraconych już wcześniej. Dobre i to. Lepsze niż nic.

piątek, 8 kwietnia 2016

HEA & HEB

Do prawidłowego funkcjonowania nasz organizm potrzebuje pewnych składników, których raczej nie znajdziemy w FF (free food) lub jest ich w nich zbyt mało. Dlatego właśnie konieczne jest dodanie do naszych posiłków 1 HEA oraz 1 HEB.

HEA
(Healthy Extra A)
to nabiał bogaty w wapń (Calcium). "Wapń buduje kości i zęby. Umożliwia skurcz mięśni i krzepnięcie krwi. Wspomaga wchłanianie żelaza, napędza metabolizm, pomaga komórkom odpornościowym skutecznie walczyć z infekcjami, poprawia działanie systemu nerwowego." (Dlaczego potrzebujemy wapnia?)

Mleko
350ml mleko 0% tłuszczu
300ml mleko 1%
250ml mleko 2%
175ml mleko 3,2%
400ml mleko kozie odtłuszczone
275ml mleko kozie półtłuste
200ml mleko kozie pełne
400ml mleko sojowe wzbogacone wapniem niesłodzone
300ml mleko sojowe wzbogacone wapniem słodzone
300ml mleko półtłuste bez laktozy
250ml napój/mleko ryżowe naturalne wzbogacone wapniem
1l napój/mleko migdałowe wzbogacone wapniem niesłodzone

Ser
30g Cheddar
40g Cheddar o obniżonej zawartości tłuszczu 
40g Ementaler o obniżonej zawartości tłuszczu
35g Edamski
30g Ementaler/Gouda
45g Feta
65g Feta o obniżonej zawartości tłuszczu / ser grecki sałatkowy
35g Halloumi
50g Mozzarella
70g Mozzarella z obniżoną zawartością tłuszczu
30g Parmezan
90g Ricotta

Serki topione w trójkątach, w przybliżeniu, można uznać, że 2 smakowe lub 3 naturalne, albo 4 light/o obniżonej zawartości tłuszczu mogą być liczone jak 1 HEA.
Produkty można używać proporcjonalnie w ramach 1 HEA, np. 150ml mleka 1% i 15g sera Gouda razem nadal będą jako jedno HEA.

HEB
(Healthy Extra B)
to produkty bogate w błonnik (Fibre). "Błonnik ułatwia przesuwanie treści pokarmowej w jelitach, przeciwdziała zaburzeniom trawienia."(Dlaczego błonnik jest niezbędny?)

Płatki śniadaniowe
35g muesli/płatki śniadaniowe/owsianka bez dodatku miodu, a jeśli z rodzynkami, to bez dodatku cukru (wszystkie rodzaje)

Pieczywo
60g chleb razowy
60g bułka razowa
2 kromki średniej wielkości pełnoziarnistego chleba (z bochenka 400g)
2 kromki średniej wielkości pełnoziarnistego chleba bezglutenowego
1 kromka białego pieczywa
1 wrap pełnoziarnisty
2 kromki chleba chrupkiego pełnoziarnistego (S)
4 kromki chleba chrupkiego pełnoziarnistego

Suszone owoce
50g jabłek
60g moreli
50g fig
40g jagód goji
50g gruszek
65g śliwek

Owoce puszkowane w soku (nie w syropie)
waga zawiera sok
300g plastrów jabłek
125g moreli
350g gruszek
125g śliwek suszonych

Owoce gotowane
375g jabłek słodkich
250g jabłek winnych
450g moreli
300g jeżyn
250g czarnej porzeczki
275g fig
350g agrestu
300g brzoskwiń
350g gruszek
400g śliwek
150g śliwek suszonych
250g malin
350g czerwonych porzeczek
500g rabarbaru
275g białych porzeczek

Orzechy i ziarna
16 migdałów lub 20g płatków migdałowych
5 orzechów brazylijskich
14 orzechów nerkowca
7 kasztanów
35g świeżego kokosa
23 orzechy laskowe
2 płaskie łyżki siemienia lnianego
1 płaska łyżka posiekanych orzechów - mieszanka
30 małych niesolonych fistaszków
11 połówek pekan
35 pistacji
2 płaskie łyżki nasion dyni bez łupinek
2 płaskie łyżki sezamu
2 płaskie łyżki słonecznika bez łupinek
5 połówek orzecha włoskiego

Podobnie, jak z HEA, tutaj również można proporcjonalnie łączyć produkty w ramach HEB. Musimy pamiętać, że jeśli zjemy więcej niż wskazana ilość, musimy naliczyć syns, o czym w kolejnych postach.

czwartek, 7 kwietnia 2016

TYDZIEŃ 6

Właśnie zjadłam dwie duże kluchy na parze z gulaszem zrobionym w slow cookerze, całość zabrało mi 13 syns, ale warto było. Oj warto!
I to jest cudowne w tym żywieniu. Można zjeść, co się lubi i nie żałować! Byle z rozsądkiem.
Dziś nie zdobyłam żadnego certyfikatu, ale za to kolejny raz wygrałam Slimmer of the Week! Okazało się bowiem, że nagroda ta jest przyznawana częściej niż raz w miesiącu. Nie za bardzo rozumiem, jak to działa, ale podoba mi się, bo kolejny raz dostałam w nagrodę warzywa i owoce. I dzisiaj nie zapomniałam ich sfotografować.


Bardzo przyjemne uczucie, gdy wskazuje się mnie jako przykład wspaniałych efektów i gdy chwali się mnie przed kilkudziesięcioma innymi osobami zmagającymi się z nadwagą, a oni wszyscy biją mi brawo i szczerze cieszą się ze mną z mojego sukcesu. Bo w SW ludzie się wspierają, pomagają zwalczać przeciwności w osiągnięciu wymarzonej wagi i naprawdę cieszą się, gdy ktoś traci kolejne kilogramy, a właściwie funty.
Podsumowując ubiegły tydzień, na wadze mniej 5,5lbs=2,4kg. Razem to już 12 kg mniej! 
Zaczęłam odczuwać luz w ubraniach. Nie chcę jeszcze inwestować w nową odzież, bo w planach mam stratę przynajmniej jeszcze raz takiej wagi, jaką już zgubiłam. Ale kilka podstawowych rzeczy kupić musiałam, bo zsuwały mi się z pasa. I oby tak dalej!
Brawo ja! :D

niedziela, 3 kwietnia 2016

Free food

Podstawą w zmianie sposobu odżywiania ze Slimming World jest bazowanie na tzw. free food, co oznacza, że produkty z tej grupy można jeść bez ograniczeń. Dodatkowo grupa ta zawiera produkty, które pomagają w gubieniu wagi. 

S 
Speed food to produkty, które zawierają bardzo mało kalorii. Dla najlepszych efektów zaleca się, by przynajmniej 1/3 talerza podczas posiłku składała się właśnie z tych produktów. Poza tym, jeśli ma się ochotę na przekąskę, to najlepiej właśnie sięgnąć po produkty z tej grupy.

P
Bogate w proteiny (białko) produkty, które pomagają zaspokoić głód szybciej niż inne produkty i utrzymują uczucie sytości przez dłuższy czas.

F
W tych pokarmach jest dużo błonnika (fiber), co pomaga czuć sytość, jak i wspomaga pracę układu trawiennego, a co za tym idzie mamy lepszą przemianę materii.

C
Źródłem wapnia są produkty oznaczone literą C (calcium). Ten minerał jest niezbędny dla zdrowia naszych kości i zębów.

Owoce  (tylko surowe lub mrożone, ale nie gotowane ani puree)
Jabłka (S)
Morele (S)
Banany
Jeżyny (S,F)
Jagody
Czarna porzeczka (S,F)
Czereśnie/wiśnie
Klementynki (S)
Żurawina (S,F)
Figi
Agrest (S)
Grejpfrut (S)
Winogrona
Kiwi
Cytryna (sok i skórka) (S)
Limonka (sok i skórka) (S)
Liczi
Mandarynki (S)
Mango
Melony (S)
Nektarynki (S)
Pomarańcze (S)
Papaja (S)
Marakuja (S,F)
Brzoskwinie (S)
Ananas
Śliwki (S)
Granat (F)
Pomelo (S)
Maliny (S)
Czerwone porzeczki (S,F)
Rabarbar (S)
Persymona 
Truskawki (S)
Białe porzeczki (S,F)

UGOTOWANE, W PUSZCE LUB SUSZONE OWOCE MOGĄ BYĆ TRAKTOWANE JAK HEALTHY EXTRAS (o tym w kolejnych postach), A ZMIKSOWANE OWOCE, SOKI OWOCOWE I SMOOTHIES ZAWSZE LICZĄ SIĘ JAK SYNS!

Warzywa
Karczochy (S,F)
Szparagi (S)
Bakłażan (S)
Mini kukurydza (S)
Kiełki bambusa (S)
Kiełki fasoli (S)
Buraki (S)
Brokuły (S)
Brukselki (S,F)
Dynia piżmowa (S)
Kapusta (wszystkie rodzaje) (S)
Kapary (S)
Marchew (S)
Kalafior (S)
Seler (S,F)
Seler naciowy (S)
Botwina (S)
Cykoria (S)
Chilli (S)
Cukinie (S)
Ogórki (S)
Koper włoski (S)
Fasola strączkowa (S)
Czosnek (S)
Korniszony (S)
Jarmuż (S,F,C)
Pory (S)
Sałata (S)
Grzyby (S)
Gorczyca i rzeżucha (S)
Róża chińska (okra) (S,F,C)
Cebula (S)
Pak choi (S)
Pasternak (F)
Papryki (S)
Ziemniaki
Dynia (S)
Rzodkiewki (S)
Rukola (S)
Szalotka (S)
Szpinak (S,C)
Szczypior (S)
Brukiew (S)
Słodkie ziemniaki
Kukurydza
Pomidory (również te w puszce bez dodatku tłuszczu oraz koncentraty) (S)
Rzepa (S)
Liście winorośli (S,F,C)
Rukiew wodna (S,C)

Warzywa, również te gotowane są uznawane jako free food. Jeśli chce się je usmażyć, to należy pamiętać, by za dodany tłuszcz policzyć syns. Można uniknąć syns, jeśli do smażenia użyje się tłuszczu w sprayu, który w jednej dozie ma 1kcal lub mniej. Wszystkie pozostałe tłuszcze muszą być policzone jako grzeszek ;-)

Ryby, owoce morza i produkty rybne 
Leszcz (P)
Dorsz (P)
Zimnica (P)
Sola (P)
Flądra (P)
Plamiak (P)
Morszczuk (P)
Halibut (P)
Piotrosz (P)
Złocica (P)
Żabnica (P)
Barwena (P)
Płaszczka (P)
Mintaj (P)
Lucjan (P)
Okoń (P,C)
Tilapia (P,C)
Skarp (P)
Witlinek (P)
Uchowiec (P)
Małże (P)
Kraby (P,C)
Raki (P)
Mątwa (P)
Homar (P)
Omułek (P)
Ośmiornica (P)
Ostrygi (C)
Krewetki (P)
Przegrzebek (P)
Kałamarnica (P)
Pobrzeżek (P,C)
Karp (P)
Śledź (P)
Makrela (nie wędzona) (P)
Sardynki (P,C)
Rolmopsy śledziowe (P)
Łosoś (P)
Szproty (P)
Pstrąg (P)
Tuńczyk (P)
Kawior
Ikra dorsza (P)
Ikra śledzia (P)
Paluszki krabowe i inne owoce morza

Wszystkie ryby są traktowane jako free food jeśli do ich przygotowania nie dodano tłuszczu. Podobnie jak z warzywami, można ryby usmażyć na syn free sprayu lub owinąć w folię i piec w piekarniku lub na grillu beztłuszczowo. Ryby w puszce również zalicza się do free food, o ile nie są w oleju. Mogą być w pomidorach lub w sosie własnym. Pozostałe sosy, w których spotyka się ryby są zazwyczaj z dużą zawartością tłuszczu, więc nie można ich traktować, jako syn free.

Mięso i drób
Boczek (samo mięso, bez warstwy tłuszczu) (P)
Wieprzowina (P)
Udziec wieprzowy (P)
Kozina (P)
Szynka (P)
Baranina (P)
Mięso mielone oznaczone, jako 5% tłuszczu lub mniej (P)
Wołowina (P)
Cielęcina (P)
Kurczak (P)
Kaczka (P)
Indyk (P)
Perliczka (P)
Nerki (wszystkie rodzaje) (P)
Wątroba (wszystkie rodzaje) (P)
Kuropatwa (P)
Gołąb (P)
Przepiórka (P)
Królik/zając (P)
Dziczyzna (P)

Mówiąc o mięsie każdego rodzaju traktowanym jako free food, mam na myśli samo mięso, bez skóry, bez tłuszczu i żyłek, czy ścięgien. Jeśli więc kupujemy mięso, zanim je przygotujemy do zjedzenia, należy usunąć wszystkie wyżej wymienione elementy. Tak przygotowane możemy ugotować, usmażyć (zasada taka sama, jak z warzywami i rybami) lub zgrillować. Jeśli o mięso mielone chodzi, to najlepiej, by przygotować je samodzielnie. Wtedy będzie 100% pewności, że w naszym mielonym nie ma tłuszczowych dodatków lub innych niechcianych składników uzupełniających. Przy okazji warto wspomnieć, że w podobny sposób można przygotować samodzielnie parówki i kiełbaski. Wystrczy dokupić jelita do przygotowania kiełbas. Jeśli mamy możliwość ich samodzielnego uwędzenia, to jeszcze lepiej! Ale jeśli nie, to można je ugotować lub upiec w piekarniku.

Zamienniki mięsa
Białko roślinne teksturowane/białko sojowe (P,C,F)
Tofu (P,C)

Nabiał
Twaróg odtłuszczony (C)
Jogurt naturaly 0%tłuszczu (C)
Swerek wiejski niskotłuszczowy (P,C)
Jajka (P)

Ryż, makaron i zboża
Kasza gryczana
Kuskus 
Makaron, wszystkie kolory
Makaron pełnoziarnisty (F)
Kluski
Kasza perłowa (F)
Ryż
Komosa ryżowa

Jeśli kasze zmielimy na mąkę i wykorzystamy je jako zamiennik mąki, to produkty te przestają być free food. 

Fasole, groch i soczewica
Wszystkie świeże, mrożone oraz te z puszki są bogate w P i F. Wyjątkiem jest zmiksowany groszek i czerwona soczewica, które to nadal zawierają białko, jednak pozbawione są błonnika.

Przyprawy
Poza do tej pory wymienionymi produktami free food to także wszystkie zioła i przyprawy, w tym sól i pieprz, ocet, kostki rosołowe i przyprawy typu Vegeta, sos sojowy. Dressingi do sałatek również są free, o ile w 100ml jest 50 kcal lub mniej. W innym wypadku należy liczyć je jako syns. Słodziki są free. Ja polecam słodziki naturalne na bazie stevii. Warto się zaopatrzyć w spray do smażenia, który ma niską zawartość kaloryczną. Nie wiem, jak sprawa z takimi spray'ami ma się na polskich półkach sklepowych, jednak ja, po wrzuceniu hasła "spray do smażenia" w wyszukiwarkę, znalazłam kilka takich produktów dostępnych w Polsce. Kilka lat temu, pamiętam, była w sprzedaży Flora do smażenia w sprayu. Być może nadal można ją dostać.

Napoje
Kawa (czarna) instant, mielona, z ekspresu, każda bez mleka i dodatków smakowych, jest free. Również herbata, niezależnie od tego, czy jest czarna, biała, zielona, czerwona, ziołowa, czy owocowa, wszystkie można pić bez ograniczeń. Napoje gazowane i niegazowane, ale tylko te bez cukru lub ze słodzikami. No i oczywiście woda. Im więcej, tym lepiej.


czwartek, 31 marca 2016

TYDZIEŃ 5

Nie spodziewałam się dziś cudu. Po Wielkiejnocy, mimo, iż bez szczególnego obżarstwa, trudno spodziewać się wielkiego sukcesu w utracie wagi. Na wadze 1,1kg mniej niż w ostatni czwartek. Ale za to zdobyłam kolejny certyfikat potwierdzający mój wysiłek w walce z nadwagą. 


Oznacza to tyle, że dotychczas schudłam 1,5st = 9,5 kg! Czyż nie jest to powód do dumy? Ten tydzień postaram się bardziej zaplanować, jeśli o chodzi o obiady i zaopatrzyć się w "wolne" przekąski, którymi mogę zajadać swój ewentualny głód. 
W ostatni czwartek miesiąca (w naszej grupie) wyłania się dwóch zwycięzców: Slimmer of the Week (osoba, która straciła najwięcej na wadze w mijającym miesiącu) oraz Slimmer of the Month (czyli ten, kto w ciągu mijającego miesiąca schudł najwięcej). Znudzona analizowaniem postaw żywieniowych innych członków grupy, zastanawiałam się już, czy nie wyjść zanim skończy się spotkanie, bo właściwie przestałam już słuchać tego, co mówiła Linda oraz kolejne osoby. Większość dziś mówiła o tym samym, o czekoladowych jajkach wielkanocnych, o poluzowaniu sobie z tłustymi potrawami i obiecywała poprawę w nadchodzącym tygodniu. I nagle z zamyślenia wyrwała mnie Linda informująca wszystkich, że Slimmer of the Week to ja! Postawiła mi na kolanach kosz pełen owoców, warzyw, jajek i z dzbankiem z podziałką do odmierzania płynów, wręczyła naklejkę - gwiazdkę za osiągnięcie i magnes na lodówkę. 


Byłam tak zaskoczona, że zupełnie zapomniałam sfotografować ten koszyk i go tu pokazać. Co więcej, okazało się, że jedynie o pół funta, czyli około 226g przegrałam walkę o Slimmer of the Month! Wygrała dziewczyna, którą podglądam na FB i która jest dla mnie inspiracją. W ciągu zaledwie 22 miesięcy schudła 3st = 19,5kg. Rekordzistką w mojej grupie jest dziewczyna, która schudła, o ile dobrze pamiętam, w nieco ponad 2 lata aż 10st=63,5kg!!! To jest wyczyn!
Usłyszałam dziś ciekawą radę, by każdego miesiąca, tego samego dnia, fotografować siebie w całej postaci, by móc wrócić po jakimś czasie do starszych zdjęć i porównać je z najnowszymi i zobaczyć różnicę. Ja mam problem, bo mimo, iż schudłam już dość sporo, to żadnej różnicy nie widzę w swoim wyglądzie. Podobno takie fotografowanie siebie bardzo pomaga. Najlepiej zdrobić zdjęcia całego ciała i tylko twarzy. Te dwa zdjęcia pokażą, jak zmienia się nasze ciało, gdy się chudnie. Pora się chyba dać sfotografować. A jak wiadomo, puchatki zazwyczaj są wstydliwe i zdjęć sobie robić nie pozwalają. Czas to zmienić. I być dumną z tego, jak się zmieniamy/


wtorek, 29 marca 2016

Jak to się zaczęło

Kilka miesięcy temu zaczęłam mieć problemy z poruszaniem się. Zaczęło się od nagłego bólu mięśni nóg, skurczy i bólu stawów. Po tym zaatakowane zostały moje stawy u rąk. Sprawne dotychczas manualnie moje dłonie stały się bezużyteczne. Nie byłam nawet w stanie utrzymać noża, by posmarować chleb masłem. Konsultowałam się u wielu lekarzy, z których praktycznie żaden nie umiał ze 100% pewnością stwierdzić, co mi dolega. Aż przypadkiem trafiłam do lekarza, który zlecił zbadanie u mnie poziomu witaminy D. Okazało się, że mam jej niedobór i że to właśnie to jest prawdopodobną przyczyną moich problemów. Do tego czasu prawie przestałam chodzić, ból nie dawał mi spać, ani normalnie funkcjonować. Doszło do tego, że moja niespełna siedmioletnia córka pomagała mi się ubierać.
Otyła byłam od kiedy pamiętam. Już jako nastolatka ważyłam dużo więcej niż powinnam. A później było tylko gorzej. Mieszkając w Polsce, bardzo się przejmowałam tym, jak wyglądam oraz tym, że mam problem, by kupić dla siebie coś ładnego do ubrania. Wmawiałam sobie, że mi nie zależy na tym, by wyglądać kobieco, elegancko. Jednak po zamieszkaniu w Wielkiej Brytanii zobaczyłam, jak wiele jest tu otyłych ludzi i że ja właściwie nie jestem tą nagrubszą. Przestałam się przejmować, zaniedbałam swoje zdrowie dopuszczając do dużej nadwagi. Było mi tym łatwiej, że w UK mnóstwo jest sklepów z modnymi, fajnymi ciuchami dla otyłych. Mogłam się więc ubierać ładnie, bez względu na to, jaki rozmiar nosiłam. 
Gdy zaczęłam chorować, poza otrzymaniem leków na stawy oraz ogromnej dawki witaminy D, usłyszałam, nie pierwszy zresztą raz, że możliwą przyczyną moich kłopotów jest nadwaga. Że być może nie zostałyby zaatakowane moje kości i stawy, gdybym była o kilkadziesiąt kilogramów lżejsza. Wcześniej próbowałam wielu diet i różnych sposobów, by schudnąć, zostałam nawet skierowana do Weight Watchers w ramach publicznej służby zdrowia, by tylko pomóc mi zgubić obciążające mnie kilogramy. Ale diety to nie dla mnie. Miałam problem z podjadaniem, szczególnie wieczorami. Zajadałam smutek, nudę, stres... Zjedzenie paczki ciastek to nie był dla mnie problem. Problemem była pusta szafa "na słodycze". Moja niedbałość doprowadziła mnie do cukrzycy typu II. Tłumaczyłam sobie, że to po ciąży, bo to wtedy u mnie wykryto cukrzycę. Jednak gdybym nie jadła tyle słodyczy, to z pewnością nie miałabym tego problemu. I nie musiałabym włączyć do leczenia insuliny, z "pomocą" której przytyłam od września ubiegłego roku ponad 10kg. Depresji też dokładał do pieca mój problem ze słodyczami.
I wtedy do mnie dotarło. Gdy ledwo się ruszałam, a każdy ruch powodował ból. Zrozumiałam, że nikt za mnie nie zacznie starać się wrócić do zdrowia. A same leki cudów nie zdziałają. Zrozumiałam, że jeśli chcę chodzić, jeśli chcę żyć bez bólu i móc korzystać z życia lub zwyczajnie móc zajmować się swoją córką, muszę, MUSZĘ zacząć od siebie. Zmienić swoje dotychczasowe podejście do jedzenia. I że potrzebuję do tego pomocy.
Słyszałam od kilku osób, między innymi od mojego reumatologa, o Slimming World. Osoby, z którymi o tym klubie rozmawiałam, wszystkie te osoby, schudły i, co najważniejsze, utrzymały tę niższą wagę. Mnie czasem udawało się zgubić kilka kilogramów, jednak szybko wracały one do mnie, często w towarzystwie kolejnych. Zajrzałam na stronę Slimming World i dowiedziałam się nieco więcej niż wiedziałam dotychczas. Spodobało mi się, że poza zwykłym ważeniem raz w tygodniu, grupa się wspiera, jej członkowie radzą sobie wzajemnie, jak wytrwać w zmianie, jakiej się dokonuje wstępując do klubu. Odnalazłam informacje, kiedy są spotkania w mojej okolicy i postanowiłam pójść, by zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Byłam już wtedy po kilkutygodniowej kuracji lekami i czułam się nieco lepiej, choć wciąż nie idealnie.
Podczas pierwszego spotkania moja od tamtej pory konsultantka, Linda, wytłumaczyła mnie i jeszcze dwóm innym kobietom, na czym polega SW. Okazało się, że cała idea polega na tym, by jeść do syta i jednocześnie chudnąć. Trudno było mi w to uwierzyć, bo to takie nielogiczne, by jeść i chudnąć. Wszystkie dotychczas znane mi diety polegały na redukcji jedzenia, zmniejszeniu porcji lub ograniczeniu jakichś składników w diecie. A tutaj, wg Lindy, mogę do woli jeść owoce, warzywa (poza awokado), chude mięso, jajka, beztłuszczowe jogurty, kasze i makarony, a resztę produktów mogę jeść również, jednak pod kontrolą i używając "przelicznika grzechów" (syns). Łatwizna!
Po pierwszym spotkaniu zostałam zważona, wagę wpisano mi do książki i życzono powodzenia. Od razu powiedziałam, że nie bardzo wierzę w powodzenie całego planu, bo nie da się schudnąć nie ograniczając ilości jedzenia. Linda tylko się uśmiechnęła i powiedziała, żebym trzymała się "free food", czyli dozwolonych bez ograniczeń produktów i będzie dobrze.

TYDZIEŃ 1
Z 26 jednostek insuliny szybkodziałającej do każdego posiłku musiałam zmniejszyć dawkę do 8 jednostek, bo każdego dnia miałam niedocukrzenie. W życiu nie zjadłam tylu owoców, co w tym tygodniu. I zupełnie nie czułam się głodna!
Nie ważyłam się cały tydzień, by nie robić sobie nadziei. Cotygodniowe spotkanie SW zaczyna się od ważenia. Od poprzedniego tygodnia schudłam 8,5lbs, czyli 3,77kg! Wiedziałam jednak, że to tylko woda ze mnie schodziła. Przez cały tydzień biegałam do wc co kilkanaście minut. Nie przeszkodziło mi to jednak otrzymać certyfikatu za zgubienie 1/2 stone.



TYDZIEŃ 2
W drugiem tygodniu zaprzestałam zupełnie używanie insuliny szybkodziałającej. Utrzymałam jedynie długodziałającą, lecz zmniejszyłam jej dawkę o dwie jednostki. Mój cukier cały czas utrzymuje się na idealnym poziomie.
Zaczęłam gotować obiady dla całej rodziny oparte na zasadach SW. Rodzina zadowolona, ja również.
Schudłam kolejne 3lbs = 1,36kg.

TYDZIEŃ 3
Choroba położyła mnie do łóżka i nie brałam udziału w spotkaniu. Nie interesowało mnie też wchodzenie na wagę i kontrolowanie, czy wskazówka podąża w dobrym kierunku.

TYDZIEŃ 4
Po dwóch tygodniach od ostatniego ważenia spodziewałam się jakiegoś kilograma mniej, bo podczas choroby zupełnie nie zawracałam sobie głowy pilnowaniem tego, czy coś, co jem jest dla mnie odpowiednie, czy nie. Nie miałam smaku, ssałam pastylki z cukrem, które uśmierzały mój ból gardła i piłam mnóstwo mleka, co nie jest wskazane.
A na wadze 7lbs mniej! 3,175kg lżejsza ja! I certyfikat za utratę pierwszego stone'a.


Przede mną 5 tydzień. Za dwa dni podzielę się efektem minionego tygodnia. Może być ciężko, bo właśnie skończyła się Wielkanoc. Co prawda, nic nie przygotowywałam specjanego, ani czekoladą się nie objadłam, jednak z wagą nigdy nic nie wiadomo, jeśli nie poświęciło się jej swojej uwagi w pełni. Jestem jednak pełna optymizmu, bo staram się nie grzeszyć wiele. I tego będę się trzymać!